"Droga, szlak czy może wędrówka? Tak czy inaczej - niech będzie spacerem."

 

DrogaMartty Węg to pierwsza duża indywidualna wystawa artystki w stolicy Dolnego Śląska, oraz pierwsza wystawa solo w Galerii Sztuki Współczesnej Platon, albowiem prace malarki można już było podziwiać w „Platonie” wiosną 2020 roku na wystawy zbiorowej „One_Ona”. Wtedy właśnie, podczas tego na wskroś „kobiecego” wydarzenia, obrazy Martty Węg utkwiły w pamięci wrocławskiej publiczności jako niezwykłe i intrygujące zestawienia swego rodzaju przeciwieństw: mięsistej i gęstej materii malarskiej z subtelną – wręcz eteryczną - paletą barw oraz samą tematyką przedstawianych scen.

Motywem przewodnim w twórczości Martty Węg jest Kobieta – zarówno w liczbie mnogiej jak i pojedynczej -, którą artystka umieszcza – a widz „spotyka” – w pejzażu. Jednakże! Patrząc na prace malarki jesteśmy świadomi, że ani pejzaż w obrazie nie jest zwykłym pejzażem, a tym bardziej szansa na spotkanie tej jakże tajemniczej i zawsze elegancko ubranej Damy w magicznych „okolicznościach przyrody” jest bliskie zeru. W rzeczy samej! Obrazy  często przedstawiające młode kobiety w letnim i zwiewnym odzieniu ukazane w zimowej bądź jesiennej scenerii, podobne są raczej marzeniom sennym niż malarstwu  - w nomenklaturze historii sztuki - zwanemu rodzajowym czy pejzażowym! Roślinność na płótnach artystki, choć wyglądającą znajomo, w ogóle bądź z rzadka odnajdziemy w albumach przyrodniczych. Przyroda zdaje się być senną projekcją samej malarki lub malarskim zapisem emocji artystki, kontemplującej piękno otaczającej ją Natury!  Postaci kobiece, choć z początku mogą wydać się nam obce, są w istocie integralną częścią tego fantastycznego – aczkolwiek wydawałoby się nieuchwytnego - świata! Być może – w zależności od nastroju i pory roku - to alter-ego malarki? Może są to personifikacje emocji zarówno naszych – widzów, którzy dzielą podobną wrażliwość z artystką - jak i Martty Węg?  Czy mogą to być emanacje samej Natury, tylko pozornie „ucywilizowane” w swych modnych strojach „duchy” lasów, łąk, jezior, morza? Kuszą? Zapraszają? Skłaniają do kontemplacji i spojrzenia na piękno otaczającego nas świata oczami i sercem samej Martty Węg?  Niech widz zdecyduje!  Klimat niezwykłości potęguje dodatkowo subtelna niezwykle „soczysta”, czasami zaskakująca, kolorystyka ukazywanych scen.  Również grubo nakładane warstwy farby czy stosowanie impastów, sprawiają że ulegamy pewnemu wrażeniu organiczności przedstawień, co w połączeniu z samym tematem to już malarska alchemia!

Motyw „Drogi” nie jest nowy w twórczości artystki, zawsze obecny w postaciach ukazanych między drzewami na planie bliższym bądź dalszym; przedstawionych w przestrzeni lecz poza czasem, jakby zawsze tam były jednocześnie będąc w drodze… niczym powracające „powidoki” wspomnień i doświadczeń; to obraz podróży do wewnątrz niż „na zewnątrz”. Podczas takich wędrówek malarka była zawsze  „tu i teraz”, w przeszłości i przyszłości jednocześnie. Każdy z jej obrazów to zapis swego rodzaju podróży. Wydaje się jednak, że po raz pierwszy artystka świadomie podchodzi do zagadnienia „Drogi”. Drogi, która dla Marty Węg, ma przede wszystkim wymiar duchowy i artystyczny. Ów wymiar zmienia doświadczenie we wspomnienie, wspomnienie w emocje, a te z kolei w obrazy, zawsze przekształcając jeden byt w drugi, żonglując materią i duchem w tym pięknym niekończącym  się procesie „stawania”, „morfowania”, przenikania się różnych rzeczywistości.   Również z tej perspektywy dostrzeżemy źródła tych niezwykłych - i ryzykując stwierdzenie; momentami bliskich surrealizmowi – przedstawień malarki; ich niebanalnej kolorystyki, kompozycji, „organicznej” struktury.

Motyw „Drogi” w tych obrazach nie polega na pokonywaniu jakiegoś fizycznego dystansu…ale na doświadczaniu. Tam, gdzie kończy się „w obrazie” etap w „wędrówce” (zarówno osobistej jak i artystycznej) samej Martty Węg, czas przestaje istnieć – lub raczej, nie ma racji bytu -  rozpoczyna się zatem „doświadczanie” obrazu przez nas – widzów… i w tym kontekście, podróż nigdy się nie kończy.

ARTYSTKA O WYSTAWIE:

„Droga, szlak czy może wędrówka? Tak czy inaczej - niech będzie spacerem.

Zapraszam na wystawę stanowiącą cykl bardzo osobistych obrazów zainspirowanych tematem drogi. Drogi, nie będącej oczywiście jakimś szlakiem komunikacyjnym, torem czy linią, lecz rozumianej jako droga, którą trzeba pokonać, którą pokonujemy codziennie, która wskazuje nam kierunek i sposób dotarcia do tego, co jest naszym celem.

Droga, szlak, wędrówka... Właściwie każde z tych słów oddaje symboliczny sens prezentowanych w obrazach treści.

Są to więc obrazy pokazujące moją osobistą wędrówkę, drogę, którą już przeszłam, ale którą wciąż idę, pokazujące miejsce, w którym jestem teraz, dzisiejszy etap mojej drogi zarówno twórczej, artystycznej, jak i życiowej. Drogi, która wciąż biegnie dalej. Która, podobnie jak czas, nie stoi w miejscu. I w dodatku zdarzają się na niej zakręty, a nawet ostre wiraże.

Choć czasami to trudne, staram się tę drogę pokonywać spacerem. Znaleźć czas na mały przystanek, kiedy można rozejrzeć się wokół, spojrzeć za i przed siebie, ale także w głąb siebie, do wspomnień, ale i do marzeń.

Każdy taki przystanek daje czas, ten krótki własny czas, taki dla siebie, by móc właśnie w tempie spacerowych kroków delektować się chwilą.

I każdy obraz daje mi taki czas. Na intymną rozmowę z samą sobą, ale i ze światem, z drugim człowiekiem. Na refleksję nad tym, co jest, co było i o czym marzę... Na wędrówkę, na spacer w głąb siebie.

Będę "domalowywać" kolejne etapy mojej drogi, by móc je jeszcze kiedyś Państwu zaprezentować.”   ~ Martta Węg